Autor:
Ilona Popławska z bloga Kreatywnym Okiem
Nagranie dla EduPełzaków: Ula Kawecka, Jarosław Kawecki
Bajka edukacyjna o niesieniu bezinteresownej pomocy.
Co jakiś czas Krasnoludek piekł dla swoich przyjaciół ciasteczka. Ich
zapach roznosił się po całym lesie! Wtedy każdy wiedział, że dla każdego
znajdzie się choćby okruszek.
Ciepłe ciasteczka kruszył na talerzyk i stawiał na oknie. Przylatujące ptaszki zajadały ze smakiem przygotowane łakocie. Pewnej nocy... Krasnoludka obudził wielki huk! Na dworze zrobiło się tak jasno, jakby to już był poranek! Jednak nic z tych rzeczy, to burza szalała nad lasem. Wszystkie zwierzęta pochowały się jak tylko mogły do swoich domków, norek i dziupli. Grzmoty i błyskawice rozjaśniały niebo, a wiatr przeginał drzewa na wszystkie strony świata! Wystraszony Krasnoludek wyskoczył z łóżka jak z procy. Na szczęście , ani jemu, ani jego chatce nic się nie stało. Nigdy nie wiadomo, co mogło się stać jeszcze, gdyż burza trwała w najlepsze. Krasnoludek usiadł w wygodnym fotelu koło kominka z kubkiem gorącego mleka. Nogi okrył grubym kocem i nasłuchiwał odgłosów burzy. Co rusz było słychać wielki grzmot czy łamiące się gałęzie. Gdy sen zaczynał go morzyć usłyszał delikatne stukanie do drzwi. Poszedł sprawdzić co to.
Ciepłe ciasteczka kruszył na talerzyk i stawiał na oknie. Przylatujące ptaszki zajadały ze smakiem przygotowane łakocie. Pewnej nocy... Krasnoludka obudził wielki huk! Na dworze zrobiło się tak jasno, jakby to już był poranek! Jednak nic z tych rzeczy, to burza szalała nad lasem. Wszystkie zwierzęta pochowały się jak tylko mogły do swoich domków, norek i dziupli. Grzmoty i błyskawice rozjaśniały niebo, a wiatr przeginał drzewa na wszystkie strony świata! Wystraszony Krasnoludek wyskoczył z łóżka jak z procy. Na szczęście , ani jemu, ani jego chatce nic się nie stało. Nigdy nie wiadomo, co mogło się stać jeszcze, gdyż burza trwała w najlepsze. Krasnoludek usiadł w wygodnym fotelu koło kominka z kubkiem gorącego mleka. Nogi okrył grubym kocem i nasłuchiwał odgłosów burzy. Co rusz było słychać wielki grzmot czy łamiące się gałęzie. Gdy sen zaczynał go morzyć usłyszał delikatne stukanie do drzwi. Poszedł sprawdzić co to.
- Kto tam? -zapytał zaciekawiony. Jednak na jego pytanie odpowiadał tylko
szalejący wiatr. Zapytał jeszcze raz ale nastała cisza. Pomyślał, że pewnie to
gałęzie uderzały po drzwiach domku. Usiadł przy kominku, okryty kocem...
Znów usłyszał ten sam odgłos. Teraz postanowił to sprawdzić bliżej.
Podszedł do drzwi zapytał
- Jest tam ktoś? Ktoś mnie słyszy? - jednak nadal nie dostał odpowiedzi.
Uchylił drzwi upewniając się czy nic mu nie grozi. Za drzwiami nadal nikogo nie
było. Rozejrzał się dookoła, ale tylko burza mu odpowiadała.
Gdy już miał zamknąć drzwi, nagle poczuł, że coś uderzyło o jego but.
Wystraszony podskoczył do góry! Spojrzał na ziemię, a tam mała szara
myszka! Wystraszona jeszcze bardziej od niego, przemoknięta i zziębnięta stała
pod drzwiami. Szybko Krasnoludek wziął ją na ręce, okrył grubym kocem i
posadził w wygodnym fotelu. Sam poszedł do kuchni, przygotował gorące mleko z
miodem dla przybysza i cierpliwie czekał, aż myszka nabierze sił, na to, by
opowiedzieć co robiła w taką burzę. Po chwili Krasnoludek zapytał
- Czy już Ci cieplej Myszko? Rozgrzałaś się trochę? Myszka skinęła tylko
głową. Opowiedz mi teraz proszę, jak się tutaj znalazłaś w samym środku burzy. Myszka
spojrzała na wybawiciela i zaczęła opowiadać...
- Pi, pi, pi... pi, pi... Jednak Krasnoludek nic z tego nie rozumiał.
Powiedział tylko nocnemu gościowi, aby się przespał, a on popilnuje by nic się
nikomu nie stało.
Zamknął i wrócił na swoje miejsce, do gorącego kakao... Jednak ponownie
usłyszał ten sam dźwięk. Gdy dochodził do drzwi zaczął myśleć na głos. Nie
wiedział kiedy sam zasnął, a gdy się obudził był już ranek. Szybko przypomniała
mu się myszka. Jednak już jej nie było. Krasnoludek się zasmucił, że gość
zostawił go bez pożegnania. Szybko się wziął za sprzątanie domku i śniadanie.
Jak tylko skończył poszedł sprawdzić czy komuś z jego przyjaciół nie stała się
krzywda! Ptaszki ćwierkały mu na powitanie, opowiadając o poprzedniej nocy. Na
szczęście nikomu się nic nie było. Opowiedział też o nocnym gościu, a leśne
zwierzęta słuchały z zaciekawieniem. Jednak nikt Myszki nie widział więcej.
Późnym popołudniem Krasnoludek wrócił do domu. Przygotował obiad, a po
nim rozmyślał z kubkiem kakao o następnym dniu. Gdy oczy zaczął mu przymykać
lekki sen, usłyszał jakby stukanie do drzwi. Poszedł sprawdzić, czy mu się
przypadkiem nie wydawało. Otworzył drzwi, jednak nikogo tam nie było...
- Znów mi się wydaje chyba że ktoś pukał, wszystko przez tę burzę nocną-
mówił do siebie.
Jednak tym razem dojrzał, że pod stopami ma koszyk przepięknych
czerwonych, jak róża malin! Rozejrzał się dookoła, jednak nie miał komu za nie
podziękować. Nie wiedział jeszcze, ale podarek wcale nie był taki zwykły.
Były to magiczne maliny...
Pomyślał, że skoro ktoś mu je dał, wypada je posmakować. Im więcej ich
jadł, tym więcej ich w koszyku przybywało. Z pełnym brzuszkiem pysznych
smakołyków zasiadł przed kominkiem. Do jego uszu dobiegł znajomy dźwięk.
Odwrócił się, podszedł do okna, skąd on dobiegał. A tam na oknie siedziała
jego nowa znajoma - Myszka. Zaprosił ją do domku, by się ogrzała. Przygotował
porcję malin i ciepłe kakao. Gdy doszedł do fotelika, gdzie siedziała
Myszka, jej już tam nie było! Oczom uwierzyć nie mógł, że w tym miejscu, w jego
domku jest Krasnalowa!
Pani Krasnalowa uśmiechnęła się do swego wybawiciela. Gdy Krasnal doszedł
do siebie...
Skąd się tutaj wzięłaś? Gdzie podziała się mała Mysz? - zapytał.
- Dziękuję Ci za pomoc podczas burzy...Coraz bardziej Krasnal
niedowierzał, ale czekał co powie Krasnalowa.
- Tak, to ja byłam tą małą Myszką co uratowałeś tej nocy. Dzięki twojej
bezinteresownej pomocy, zdjąłeś ze mnie zły czar rzucony przez
Czarownika-mówiła dalej.
- Dawno temu...Gdy jeszcze byłam młodą Krasnalową, zły Czarownik rzucił
na mnie urok. Zemścił się... Nie chciałam mu służyć przy czarach i za to
zmienił mnie w mysz. Każdy mnie przeganiał, bał się i wyrzucał gdzie pieprz
rośnie. Czar mógł zdjąć tylko ktoś o złotym sercu, który bezinteresownie pomoże
małej myszce, nie żądając nic w zamian. Tej nocy właśnie, pomogłeś małej Myszy,
nie licząc na zapłatę... Krasnal z wielką ciekawością słuchał całej historii.
- Dziękuję Ci bardzo! Jesteś dobrą istotą, masz złote serce dlatego
przyniosłam Ci magiczne maliny. Mają one nie zwykłą moc! Dzięki nim będziesz wiedział,
że grozi Ci coś złego.
- Dziękuję... -wymamrotał Krasnal, nadal nie mógł uwierzyć w tę historię.
W ciszy dopili jeszcze ciepłe kakao. Gdy był czas kłaść się spać,
Krasanolowa chciała pożegnać się z Krasnalem. Jednak ten poprosił ją by została
na noc, przecież nie będzie po nocy sama chodzić po lesie. Z chęcią się
zgodziła. Ze szczęścia oboje zaczęli tańczyć, śmiać się i podskakiwać. Od tej
pory zamieszkali już razem. Krasnal nie był już samotny, a Krasnalowa miała w
końcu normalny dom. Codziennie wychodzili do lasu, nad staw, po kwiaty na łąkę.
Ptaki śpiewały im każdego dnia, wiewiórki i inne zwierzęta często zaglądały do
Krasnali zobaczyć co u nich się dzieje nowego. Życie płynęło im sielankowo i
spokojnie przez długie lata...
Jaki morał z bajki płynie? Warto pomagać, bo bezinteresowna pomoc zawsze
popłaca....
Mały Krasnoludek
by EduPełzaki is
licensed under a Creative Commons
Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Unported
License.
W oparciu o utwór dostępny pod adresem www.edupelzaki.pl
W oparciu o utwór dostępny pod adresem www.edupelzaki.pl
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli napiszesz parę słów, czy podoba Ci się materiał, artykuł itp.