Pierwszy król Polski - Bolesław Chrobry


Autor: Anna Hebel

Muzyka: Jonathan Sayles
Dla EduPełzaków czytają: Urszula Kawecka i Jarosław Kawecki







W klasie wielkie poruszenie. Dziś na lekcje przyjdzie wyjątkowy gość. To Pan Michał, wielki pasjonat historii i tata naszego klasowego kolegi Kuby. Nie wiem czy wiecie, ale Kuba też jest zapalonym miłośnikiem historii.
- Witajcie drogie dzieci – przywitał się serdecznie pan Michał
- Dzień dobry – odpowiedziały chórem dzieci
- Dziś odbędziemy podróż w czasy panowania naszego pierwszego króla, Bolesława Chrobrego. Jesteście gotowi? Tak? To zaczynamy.
W wyjątkowym 966 roku na świat przyszedł chłopiec, syn Mieszka I i Dobrawy. Nadano mu imię Bolesław.
- Kto z was wie dlaczego 966 rok był inny niż wszystkie pozostałe? - zapytał gość
- Bo w tym roku Polska przyjęła chrzest – wtrąciła Zosia
- Bardzo dobrze, Zosiu!
Dzieciństwo Bolesława nie było łatwe i spokojne – kontynuował pan Michał – nie biegał za piłką, nie bawił się z kolegami ani nie dokuczał dziewczynkom. Zapytacie jak to możliwe i co w takim razie robił mały Bolesław? Już odpowiadam. Musiał wypełniać wolę ojca i uczył się jak w przyszłości dobrze rządzić. Gdy podrósł prowadził bardziej rozrywkowe życie. Wiecie, że w wieku 26 lat miał za sobą dwa nieudane małżeństwa i zawierał trzecie.
- To miał powodzenie – zaśmiał się Kuba – także dzieci los mu nie poskąpił, miał ich szóstkę – dodał po chwili.
- To cała drużyna siatkarska – dopowiedziała roześmiana Zosia.
Oj to prawda. W tamtych czasach dużo dzieci się rodziło, ale także dużo umierało. Nikt nie mógł temu zapobiec. Medycyna pozostawiała wiele do życzenia. Mijały lata. Czas zatrzymał się na zawsze dla Mieszka I. Bolesław, który z roku na rok stawał się silniejszym mężczyzną, budził niepokój wśród pozostałych pretendentów do władzy. I jak możecie się domyślać, udało mu się ją przejąć.
- A co się stało z pozostałymi kandydatami do władzy? -zapytała Zosia
- Bolesław nie był dla nich gościnny i wygonił ich z kraju – odpowiedział Kuba – ci, którzy pozostali
i nadal sprzeciwiali się ponieśli surową karę.
- A co ich spotkało? - dopytywała ciekawska Zosia
- Jednym obcięto języki, innym nogi lub ręce albo wydrapywano oczy – oparł Kuba
- Dobrze, że te praktyki nie zachowały się do naszych czasów – rzekła Zosia
Pan Michał, który przysłuchiwał się opowieści syna teraz przejął od niego pałeczkę i kontynuował dalej. W czasie rządów Bolesława dużą rolę odgrywało duchowieństwo, ponieważ byli to ludzie bardzo wykształceni z licznymi znajomościami. Nasz dzisiejszy bohater wpadł na pomysł jak wykorzystać tę warstwę społeczną do własnych celów. Postanowił wesprzeć misję ewangelizacyjną praskiego biskupa Wojciecha do Prus. Potem chciał przejąć ich tereny i objąć je swoimi rządami.
- Prawda, że to chytry plan? - zapytał Pan Michał – i wszystko poszłoby zgodnie z planem gdyby nie nagła śmierć biskupa.
- I co było dalej – dociekała Zosia
- Wspaniałomyślny Bolesław wykupił ciało misjonarza za tyle złota ile ważyło jego ciało. Potem pochował je w kościele w Gnieźnie. Był to symboliczny gest, ale zarazem bardzo ważny politycznie.
W Europie bowiem zaczęto mówić o naszym kraju, nie byliśmy już bezimienni.
Ilustracja: Ilona Popławska z bloga Kreatywnym Okiem

Bolesław ponadto doprowadził do utworzenia biskupstw w Kołobrzegu, Wrocławiu i Krakowie. Chciał w ten sposób przypodobać się papieżowi, który jako jedyny w tamtych czasach mógł koronować władcę i przekazać mu insygnia władzy.  A wiecie co stało się w 1000 roku? - zapytał Pan Michał
- Hmm, no co, no co – domagały się chórem dzieci
- W tym roku przybył do Polski przyjaciel Bolesława, niemiecki cesarz Otto III, który chciał odwiedzić grób św. Wojciecha. Bo Wojciech za swoją misję i oddanie życia za wiarę został kanonizowany, czyli ogłoszony świętym. Z przyjazdem cesarza wiąże się pewna legenda - opowiadał dalej gość- Podobno Bolesław przyjął gościa po królewsku. Nie szczędzono złota na rycerstwo, a panny dworskie ubrane były w wełniane i jedwabne stroje. To miało ukazywać naszą potęgę. Niestety, tak różowo nie było. Złota było jak na lekarstwo, srebra też niewiele więcej. Jedyne w co byliśmy bogaci to siano w stodołach. W czasie wizyty Otto III wydarzyło się coś jeszcze. Cesarz niemiecki włożył na głowę naszego władcy swój diadem i wręczył mu włócznię św. Maurycego, która była symbolem władzy. Odebrano to jako nieformalną koronację. Jak myślicie jaki nowy plan zrodził się w głowie Bolesława? - zapytał tata Kuby
- Nie wiemy! Nie wiemy! - odpowiadały zaciekawione dzieci
- Dobrze, już dobrze, powiem wam – odparł wesoło pan Michał – Bolesław wysłał do papieża posła by ten w jego imieniu poprosił go o szybką koronację. Niestety to nie był dobry moment na takie wyprawy. Papież musiał uciekać z Watykanu, ponieważ tam wybuchło powstanie przeciw niemu. To nie był koniec kłopotów Bolesława. Poseł, Astryk Anatazy, zdradził go i przeszedł do obozu wrogiego węgierskiego władcy. Jemu też przekazał koronę.
Po niepowodzeniu Bolesław zajął się sprawami wewnętrznymi kraju. Niespodziewanie dostał wiadomość o śmierci przyjaciela Otto III. W Niemczech wrzało. To nie były dla Polski pomyślne wiadomości. Zaczął się burzliwy okres w dziejach polsko-niemieckich. Po walkach udało się nam zdobyć Budziszyn, Strzałę i Miśnię. Szczęśliwy finał miał nastąpić w Merseburgu. Tam też miano omówić warunki ślubu córki Bolesława z niemieckim księciem Hermanem. I znów nasz władca miał pecha.
Ilustracja: Ilona Popławska z bloga Kreatywnym Okiem

- A co się stało tym razem? - zapytało jedno z dzieci.
- Na Bolesława napadły wojska Henryka, który przejął władzę po Otto III. Wojna była nieunikniona – odparł Pan Michał
- A czy Bolesław miał czołgi i myśliwce?
- Nie, w tych czasach nie było takich maszyn.
- Więc jak walczyli? - dzieci nie dawały za wygraną
- Całe wojsko tworzyli ludzie. Zwykli chłopi to była piechota, ci co pracowali na polu u kogoś mieli łuki
i strzały, a reszta to tarczownicy, czyli po naszemu wojownicy z tarczami. Walki trwały w najlepsze. Ich końca nie było widać. Wtedy Bolesław wpadł na pomysł jak przechylić szale zwycięstwa na nasza stronę. Napadł na Czechy i osiadł nad Wełtawą. Tam bawił się i hulał do białego rana. Nie zważał na nadciągające wojska niemieckie. To było dla niego bardzo zgubne. Henryk ze swoją armią odbił Pragę. Dopiero w 1005 roku podpisano pokój. Polska zyskała Morawy i Słowaczyznę, a Niemcy Milsko i Łużyce. Jak się Wam wydaje, długo wytrwali w postanowieniach pokojowych? - zapytał gość
- Pewno, że nie – wtrącił się Kuba – władcy mieli za duże apetyty na zdobycze terytorialne i łupy wojenne. Dlatego też już dwa lata później, w 1007 roku, rozgorzał  na nowo konflikt. Tym razem chodziło o tereny wokół Głogowa. Henryk ich nie zdobył i po sześciu latach wojny znów podpisano akt pokoju.  Tym razem otrzymaliśmy Milsko i Łużyce.
- Tak, masz rację synu – poparł słowa Kuby tata – niestety za dobrze byłby gdyby wojna się skończyła. Trzecia i ostatnia faza wojny rozpoczęła się w 1014 roku. Walki były ciężkie i nie obyło się bez strat po obu stronach. Niemcy stracili dwustu najlepszych rycerzy, co echem rozniosło się po całym kraju. Gdy wróg doszedł do siebie przystąpił do ofensywy. W 1017 roku rozegrała się największa bitwa tego etapu wojny. Obie strony zaciekle walczyły o gród Niemczę. Wyobraźcie sobie gród, wokół niemieckie wojska, leje deszcz i wieje wiatr. Co robią mieszkańcy? Poddają się? Oczywiście, że nie. To nie w ich stylu. Bronią się do ostatniej kropli krwi. Także Bolesław wysłał posiłki. Dzięki temu gród nie został zdobyty, a wojska niemieckie zmuszone zostały do odwrotu. Długoletni konflikt zakończył się podpisaniem pokoju w Budziszynie, 30 stycznia 1018 roku. 
- Czy to już koniec wojennych podbojów Bolesława? - zapytała Zosia
- Nie, Bolesław miał jeszcze coś do zdobycia. Była to dla niego sprawa honorowa. Musiał rozprawić się z Rusią. Pretekstem do wojny było wsadzenie córki naszego władcy do więzienia. Walki toczyły się głównie nad Bugiem, na równinie Królewskie Kąty, a największa bitwa rozegrała się w miejscowości Wołyń. Z tych walk Bolesław również wyszedł zwycięsko. W nagrodę zajął Kijów i ograbił miasto
z cennych przedmiotów.
Bolesław, później zwany Chrobrym lub Wielkim miał już tylko jeden cel. Chciał być koronowany. Nie czekał na zgodę papieża i rozkazał biskupom koronować się na króla Polski. Data tego wydarzenia jest sporna, ale przyjmuje się, że doszło do tego w 1025 roku. Sześćdziesięcioletni król przeczuwając nadchodzącą śmierć wyznaczył na swojego następcę syna Mieszka. Pierwszy król Polski zmarł 17 czerwca 1025 roku. Pochowano go w Poznaniu. Tak kończy się opowieść o wojowniczym i dzielnym królu Bolesławie Chrobrym.
- Bardzo panu dziękujemy – powiedziały na koniec dzieci - Tobie też Kuba, jesteśmy pod wrażeniem twojej wiedzy.
- Nie ma za co drogie dzieci – odparł Pan Michał
Klasa pożegnała gościa i nie mogła się już doczekać kolejnej lekcji historii.


Share on Google Plus

About Admin

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Będzie mi niezmiernie miło, jeśli napiszesz parę słów, czy podoba Ci się materiał, artykuł itp.